piątek, 19 sierpnia 2011

Rozmiar 32

W środę kupowałem sobie w Quicksilver szorty-bojówki i wcisnąłem się w rozmiar 32. Jeszcze niecały rok temu nie mogłem się zmieścić w 36 i musiałem kupować 38. Waga konsekwentnie pookazuje poniżej 84 kg. (było 96 kg.).
Mogę przebiec ponad 3 km bez zadyszki, choć gdy stanę powoli zaczynają się pojawiać kropelki potu. Lubię biegać, cieszę się kolejnymi rekordami odnotowanymi przez RunKeeper.  Gdy w weekend snuję się po domu i ciśnienie mi spada zakładam szorty i idę pobiegać. Biegam rano, zaraz po kawie – staram się nie myśleć czy warto – ważne aby wyjść za drzwi. Czerpię z tego biegania dużo siły i satysfakcji. Choć nad Wisłą brakuje mi Lasku, który zapraszał do biegania dwieście metrów od domu. Tutaj biegam po ścieżce, Parku lub bulwarach i jest bardziej miejsko, samochodowo i hałaśliwie.
Podobnie, jak  z bieganiem dumny jestem z porannego ważenia się a teraz też z rozmiarówki ubrań. Dziś poszedłem do Cottonfielda i znów wszedłem w 32. Przyjemnie. Patrzę sobie na ludzi, widzę grube łydki, piłkę pod koszulką, wałki tłuszczu pod łopatkami i myślę sobie, że też taki byłem. Widać to na zdjęciach z ubiegłorocznych wakacji. Ledwo chodziłem, przysiadałem (najlepiej w restauracjach), brzuch leżał mi na kolanach i rozpinał guzik na brzuchu w koszulach, które pamiętały lepsze czasy. Spodnie nie mogą znieść rozciągania przecierały się i pękały w kroku.
Gdyby ktoś wtedy powiedział mi, że schudnę 12 kilogramów, że  wrócę do wagi sprzed dziesięciu i więcej lat, że przebiegnięcie kilkuset metrów na przystanek będzie przyjemnością nie kończącą się łapaniem oddechu uznałbym to za mało realne.  Nie przyszło to samo i oczywiście choroba ma w tym swój wielki udział ale dobrze mi z tą wagą i z odzyskaną kondycją. Zbieram dziś słodkie owoce tego dnia pod koniec listopada w Kołobrzegu, gdy po dniu jedzenia i nocy picia wszedłem na wagę w łazience i poszedłem biegać wzdłuż morza. Potem było biegówki w Lasku, bieganie w zimie, wyplute płuca po 700 metrach, rozkładanie dwóch kilometrów na trzy odcinki z przerwami, czytanie Men’s Fitness, rower. Ale jestem tu gdzie jestem i jest fajnie.