niedziela, 25 września 2011

Śniąc o Birmie

Dni stały się krótkie. Śpię coraz lepiej i coraz więcej czasu mi to zajmuje. W zasadzie to senny robię się już koło szesnastej a ponieważ nie umiem pójść spać w dzień, więc do wieczora włóczę się z kąta w kąt. Dalej budzę się koło piątej nad ranem ale wystarcza dwadzieścia minut aby znów zasnąć. Nabrałem za to od powrotu ze szpitala zwyczaju spania w ubraniu i przy zapalonym w kuchni świetle. Nie wiem czemu ale rozebranie się do pidżamy wydaje mi się nienaturalne.

Czuję się jednak dobrze. Poziom wapnia podnosi się, dalej odczuwam czasami mrowienie i coś mi drętwieje ale z dnia na dzień jest coraz lepiej, w zasadzie jest to tylko zabawne przypomnienie tego co było tydzień temu. Krtań prawie przestała boleć, sporadycznie czuję coś przy przełykaniu. Miejsce po operacji też szybko się goi.

Przestałem nosić opatrunek i w miejscu cięcia – mniej więcej tam, gdzie szyja łączy się z klatką piersiową - widać bliznę. Jest ona długa ale wąska i na razie widoczne jest zaczerwienienie wokół. Można je ukryć pod niektórymi t-shirtami ale gdy chodzę w koszulkach polo jest wyraźnie widoczne.

Spowolnienie i senność, które odczuwam to – jak sądzę – skutek spadku poziomu hormonów tarczycy. Biorę Euthyrox 100 ale widocznie to za mało i pewnie dlatego spowalnia mi się przemiana materii. Nie chcę jednak nic zmieniać bez konsultacji z lekarzem. Ustawienie tych leków trwa tygodniami, więc nie ma pośpiechu tym bardziej, że czeka mnie jeszcze przerwa w braniu lekarstw na czas radioterapii. Zresztą nie czuję się źle, nie boli mnie głowa, nie mam złego nastroju, po prostu szybko dopada mnie senność i zmęczenie.

Powtarzam sobie, że muszę odpoczywać. Wszystko to co działo się przez ostatnie dni, tygodnie i miesiące było stresujące i wyczerpujące. Kłopoty z pracą, problemy z pieniędzmi, zła atmosfera i rozstanie z J., problemy z alkoholem, problemy ze zdrowiem. Jakoś przez to przeszedłem ale – choć kilka razy na dzień w głowie robię sobie listę pilnych spraw do załatwienia – powinienem dać sobie czas na wypoczynek i regenerację. Skupić się na dbaniu o siebie i na wypoczynku a nie na wymaganiu od siebie. Więc odsuwam wszystko.

Czas wypełnia mi czytanie książek o Birmie. Nigdy nie myślałem, że jest to tak interesujący kraj. Kiedyś jeden z najbogatszych w Azji, którego cała ludność była piśmienna jeszcze przez przybyciem Brytyjczyków. Dziś jeden z najbiedniejszych na świecie, jeśli pominąć parę krajów w Afryce. Kraj od dwóch pokoleń szczelnie odizolowany przez rządzący reżim od współczesności – Internetu, pośpiechu, komercji. Kraj, w którym najwięcej ludności wyznaje buddyzm, zamieszkany przez gromady duchów (‘natów’), w którym każdy człowiek ma własny życiowy horoskop (‘sada’) i w którym ważne decyzje podejmuje się pod wpływem astrologów.

Jednocześnie Birma staje się terenem gigantycznych projektów, które mają zmienić geografię i gospodarkę Azji.  Przez tysiąclecia dwie największe cywilizacje kontynentu rozwijały się oddzielone Tybetem, Himalajami i nieprzebytymi dżunglami Birmy. Droga z Pekinu do Indii wiodła na zachód przez Ujgurię a dalej dzisiejszą Kirgizję i Afganistan, czyli niebezpiecznie i kompletnie dookoła. A ponieważ poza krótkim epizodem Chińczycy nie eksploatowali floty dalekomorskiej, więc obie cywilizacje rozwijały się w oderwaniu od siebie. Dziś budują autostrady transportowe, które łączą się w centralnej Birmie.

Chińczycy pragną też uczynić Birmę swoim największym portem. Zamiast opływać Indochiny i cieśninę Singapuru statki z ropą z Bliskiego Wschodu, surowcami z Afryki i maszynami z Niemiec będą wpływać setki kilometrów w górę wielkiej rzeki Irrawaddy skąd ich cargo będzie tłoczone rurociągami lub wiezione koleją do przemysłowych miast południa Chin.

Birma jest od dziesiątek lat największym producentem narkotyków na świecie jednak Amerykanie tak się obawiają tego biednego kraju, że skreślili go z listy krajów produkujących narkotyki koncentrując się na ściganiu detalistów jakimi są przy Birmie Kolumbia i Afganistan.

Im więcej czytam tym bardziej nabieram ochoty aby tam pojechać.