czwartek, 1 września 2011

Leczę to co umiem

— To zapalenie opon mózgowych — zawołał z naciskiem, dając znaki pozostałym lekarzom, aby się odsunęli.
— Dlaczego, na przykład, nie ostre zapalenie nerek?
— Dlatego, że jestem specjalistą od zapalenia opon mózgowych, a nie od ostrego zapalenia nerek — odparł pułkownik.
* * *
Najpierw poczułem, że zmienił mi się smak w ustach, dziś wiem, że zaczęła mi wysychać śluzówka w dziąsłach. Poszedłem do dentystki.
- Musi pan więcej szczotkować miękką szczoteczką i płukać usta płynem. A przy okazji może wymienimy plombę w szóstce?
Mijały miesiące, chciało mi się pić, więc piłem dużo piwa, tyłem i unikałem seksu, co coraz bardziej irytowało J. W listopadzie poszedłem do psychiatry aby mi może wypisała viagrę.
- Nie ma Pan ochoty na seks bo za dużo pan pije. Jest pan alkoholikiem i musi chodzić na terapię.
Okazało się jednak, że mam alergię na gadanie terapeutów. W lutym rzuciłem terapię i wróciłem do piwa.
Sikałem coraz więcej, chęć na seks nie wracała mimo, że zacząłem pracować nad kondycją. W marcu trafiłem do urologa. Zlecił badania i gdy zobaczył wyniki rozpromienił się:
- Ma Pan podwyższony kwas moczowy. Będzie pan brał codziennie milurit i musi zmienić dietę, inaczej grozi panu podagra. A testosteron jest w normie.
Poszedłem do internistki, może ona wypisze mi viagrę. Spojrzała na mnie z przerażeniem w oczach:
- Niech pan idzie do urologa. Ale mogę panu zmierzyć ciśnienie.
Kolejny urolog, bardzo sympatyczny:
- Pewnie się pan zestresował i dlatego unika seksu. Po viagrze wróci panu pewność siebie. Ile chce pan tabletek?
Viagra już nie pomogła bo w międzyczasie rozstałem się z J. Był maj, do lekarzy chodziłem już od roku. Piłem i sikałem coraz więcej, szczególnie pod wpływem stresu. Przypadkiem wyczytałem w internecie, że ogromne pragnienie i kłopoty w łóżku to klasyczne objawy cukrzycy, więc zapisałem się do diabetologa. Pierwsza lekarka, która wykonała pracę myślową nad moim przypadkiem. Przepisała mi cały zestaw badań.
- Przyjdzie pan z wynikami za kilka tygodni bo teraz jadę na urlop.
Wróciłem pod koniec czerwca.
- Takie wyniki wykluczają cukrzycę, więc przyczyna musi być gdzie indziej. Tu widzę podniesiony poziom parathormonu więc dam panu jeszcze skierowanie na USG tarczycy i proszę iść z wynikami do endokrynologa. Niestety terminy są odległe.
W internecie wyczytałem, że wysoki parathormon to często efekt guzków na przytarczycach. Zaburza to gospodarkę wapniową, niszczy kości i nie leczone grozi komplikacjami. Ale same guzki są niegroźne, usuwa się je prostym zabiegiem a po usunięciu wszystko szybko wraca do równowagi.
USG przebiegało dziwnie. Ten sam lekarz robił mi wcześniej kręgosłup i pęcherz. Wówczas najpierw wpatrywał się z powagą w ten swój telewizorek a potem szybko robił opis i krótko omawiał wyniki. Tym razem się speszył, przestał nawiązywać kontakt wzrokowy, w rozpoznaniu napisał - "biopsja do rozważenia". Był początek lipca.
Endokrynolog pochwaliła panią diabetolog za nieograniczanie się do swojego podwórka. Wypisała skierowania na kolejne badania.
- Proszę wykonać biopsję konkretnie u tej lekarki bo do niej mam zaufanie. I niech pan od razu dziś zarezerwuje sobie wizytę u mnie, terminy są teraz na połowę września.
Biopsja wyglądała bardzo profesjonalnie, ukłucia nawet nie bolały.
- Po wyniki proszę przyjść za trzy tygodnie bo wyjeżdżam na urlop.
W między czasie odebrałem wyniki scyntygrafii - "nie stwierdzono gruczolaka przytaczyc". Po wyniki biopsji poszedłem więc z lekkim sercem, przecież to formalność.
No i mam trzy ładne nowotwory. Miały czas urosnąć.
* * *
A dziś poszedłem odebrać wyniki rezonansu ale mi ich nie wydali. Opis nie jest gotowy bo lekarz nie potrafił tego opisać i musi to opisać docent. Będą w piątek. Ciekawe co tam zobaczyli..