niedziela, 21 sierpnia 2011

Niedziela

Klapki Quicksilver, szorty i sandały, które kupiłem na wyprzedażach w ubiegłym tygodniu będą musiały poczekać. Podobnie, jak planowanie podróży i kupowanie biletów. Rozpocząłem pisanie aby poćwiczyć przed kilkumiesięczną podróżą do Azji – Indie, Indochiny. Chciałem wrzucać zdjęcia ludzi z egzotycznych miejsc i dzielić się trafnymi ale w gruncie rzeczy banalnymi obserwacjami turysty w odległym zakątku świata. Przesłanie miało być mniej więcej takie – po zawirowaniach w życiu  osobistym i zawodowym, wyleczony z uciążliwej dolegliwości nasz bohater docenił kruchość życia i carpe diem – udał się w egzotyczną podróż w kierunku słonecznych plaż i uśmiechniętych ludzi.
Po raz pierwszy w tym roku wydałem pieniądze na ubrania. Sporą część moich dochodów pochłania spłacanie kredytu, który wziąłem w grudniu aby dać J. pieniądze na dokończenie remontu nowego domu. Śniło mi się dziś nad ranem, że stałem pod oknem jej nowego domu na Żoliborzu, stałem a w środku odbywała się jakaś impreza i słyszałem znajome głosy. Obudziłem się z poczuciem odrzucenia, które emanowało z tego snu.
Rano pobiegłem wzdłuż rzeki daleko za Most Gdański, w sumie 5,5 km i dobrze mi się biegło. Ale wracając pod samym Mostem Śląsko-Dąbrowskim chciałem wbiec ze ścieżki na betonową ostrogę aby posiedzieć na słońcu i popatrzeć na oświetlone wschodzącym słońcem Stare Miasto. Zaraz po wbiegnięciu na beton potknąłem się i upadłem na mieszankę potłuczonych butelek, piasku i betonu. Starte kolano, starty łokieć, otarcie na dłoni. Trochę jak parabola całego mojego życia ostatnio.
Muszę uważać, bo w moich kościach jest mało wapnia i większy upadek grozi połamaniem.
Wczoraj zaczęło do mnie docierać co się naprawdę oznacza, że mam raka. Przez dobę byłem w szoku i tak naprawdę starałem się zachowywać, jakby nic się nie stało. Zrobiłem omlet, pozmywałem, poszedłem na zakupy, na obiad upiekłem pstrąga, chciałem popracować. Myślałem – trudno nie myśleć – ale nie docierało do mnie. Wieczorem przyznałem sam przed sobą, że nic mi się nie chce. Zacząłem zdawać sobie sprawę z konsekwencji. To nie będzie banalny zabieg, tylko długotrwale leczenie, co komplikuje sytuację finansową, plany związane z pracą, planowaną podróż do Azji.