wtorek, 13 września 2011

Prawdopodobieństwo = ?

W dłuższej perspektywie wszyscy będziemy martwi.

* * *

A zatem zrobiłem co należało. Zebrałem informacje, rozważyłem dostępne opcje a następnie podjąłem stosowne kroki. Racjonalnie, mimo całej paniki i zmęczenia zrobiłem to co zawsze dobrze mi wychodzi, poznałem działanie systemu a następnie obróciłem go na swoją korzyść. Jak prawdziwy life hacker.

Wybrałem dobrego, doświadczonego chirurga, co według dostępnych mi danych zwiększa moje szanse na powodzenie operacji z 85 proc. do 93 proc. Mówiąc językiem teorii gier wybrałem optymalny mix strategii. Pozostaje spokojnie czekać na wynik. I w zasadzie to robię, staram się odprężyć biegając i chodząc na jogę.

Jestem przyzwyczajony myśleć w kategoriach prawdopodobieństwa zdarzeń. Studiowałem matematykę finansową, jestem członkiem zakonu zajmującego się religijną analizą właściwości procesów stochastycznych. Potrafię na pierwszy rzut oka odróżnić nadmartyngał od podmartyngału. I dzięki tym wszystkim książkom i wykładom wiem, że rachunek prawdopodobieństwa nie sprawdza się w życiu.

Dokładnie miesiąc temu czekałem na wyniki biopsji i miałem 99 proc. szans, że guzy w tarczycy nie okażą się rakiem. Ale jednak były. Prawdopodobieństwo nie ma zastosowania, w życiu i tak wydarzy się to co ma się wydarzyć. Możemy uspokajać się przypisując zdarzeniom w naszym życiu jakąś liczbę w przedziale 0..1 ale to nie ta liczba decyduje o tym co się wydarzy. Może decyduje jakaś siła wyższa a może jest tylko chaos i przypadek ale tak czy inaczej nie jest to kwantyfikowalne.

Keynes – nim jego nazwisko stało się popularną obelgą w świecie polityki ekonomicznej – napisał doskonały Traktat o prawdopodobieństwie. Rozkłada tam na kawałki podstawy rachunku prawdopodobieństwa i pokazuje, że dalekie od metody naukowej jest wykorzystywanie zdarzeń przeszłych do wyciągania wniosków na temat przyszłości.

Wystarczy popatrzeć na rynki finansowe. Już nawet Markowitz przyznał, że teoria portfelowa na której opiera się zarządzanie pieniędzmi przez fundusze ma fałszywe podstawy teoretyczne. Value at risk z modyfikacjami jest ciągle stosowana tylko dlatego, że ciągle wymagają tego procedury  banków i funduszy. W czasach paniki statystyczna korelacja pomiędzy instrumentami przestaje działać i z ‘value’ pozostaje głownie ‘at risk’. Teoretyczna podstawa wyceny instrumentów pochodnych również balansuje na granicy intelektualnego bankructwa. Skoro do modeli przykładamy rozkład normalny plus minus parę własnych modyfikacji na wyjściu też otrzymujemy rozkład normalny z reguły bezużyteczny w realnym zastosowaniu.

A zatem nie niepokoję się wynikiem operacji, uznałem że to co się wydarzy nie zależy już ode mnie. Może zależy od umiejętności chirurga, może od tego co zobaczą w środku a może od przypadku. Może od wszystkiego razem albo od czegoś jeszcze na co nie mamy wpływu. Ja uznałem, że nie wszystko można zostawić sile wyższej, więc zrobiłem co mogłem aby ułatwić jej zadanie. Teraz niech ona robi swoje.

Na wszelki wypadek postanowiłem jednak spisać testament.

* * *

Chłopaki organizują dziś wieczór pod hasłem ‘Pożegnanie z rakiem’. Remek będzie gotował, Czarek skręcał a Maciek namawiał na kolejną partyjkę kości. Ciekawe czy znowu będę miał szczęście. Statystycznie rzecz ujmując szanse abym trzeci raz ograł ich wysoko w kości są niewielkie.