niedziela, 11 marca 2012

Tioman III

Jestem na wyspie już dwie doby, trudno w to uwierzyć. Jak szybko czas płynie na nicnierobieniu.

Wczoraj wstałem rano aby pobiegać, przy śniadaniu poznałem Krzysztofa - Polaka w podróży, mniej więcej. w moim wieku - podrzemałem po śniadaniu, poszedłem na plażę, czekałem na deszcz, który zapowiadał się od rana ale wyczekał do drugiej po południu. Padało jakieś trzy godziny z krótkimi przerwami, gdy deszcz ustał poszedłem znowu popływać a potem siedząc na plaży czekałem na zachód słońca.

Wieczorem poszliśmy coś zjeść z Krzysztofem a potem nie dałem się namówić aby dołączyć do znajomych Niemców w barze tylko położyłem na łóżku i zasnąłem nad książką po dziewiątej. Spałem prawie bez przerw do szóstej.

Gdy wczoraj pobiegałem a potem wziąłem prysznic mój organizm jeszcze przez pół godziny wyciskał przez skórę drobne kropelki potu, jakbym siedział w saunie. Przepociłem czystą koszulkę i spodenki. Dziś zrobiłem inaczej - pobiegałem pół godziny a przy ostatniej rundce porwałem z ganku ręcznik i pobiegłem na koniec wioski, gdzie jest najlepsza plaża i wejście do wody.

Woda była idealna, chłodziła ale nie była chłodna. Przez pół godziny unosiłem się w niej lub pływałem leniwie obserwując przez przejrzystą wodę biały piasek na dnie i rosnące niedaleko brzegu małe koralowce. Poczekałem aż słońce wychyli się zza góry. Gdy wyszedłem z morza organizm odzyskał już równowagę termiczną.

A zatem śniadanie, drzemka i czytanie książki. Chwilę już popadało, poczekam aż chmura przejdzie i można będzie pójść na plażę.