Pokazywanie postów oznaczonych etykietą moja historia. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą moja historia. Pokaż wszystkie posty

czwartek, 31 października 2013

Skuter i minimalizm

Ile tak naprawdę rzeczy potrzebujesz? Pozbyłeś się wszystkiego, spakowałeś swoje życie do jednego plecaka i wyruszyłeś w świat. Ale tak naprawdę są to dwa plecaki nie jeden, większy z ubraniami, który można nadać na bagaż bo jeśli nawet zginie to można go łatwo odtworzyć. I drugi z laptopem, iPadem, Kindle, aparatem, ładowarkami, dokumentami, kartami, lekarstwami. Z tego drugiego nie należy spuszczać wzroku.

Z każdą kolejną podróżą oba plecaki robią się coraz lżejsze, nie ma już ciężkiego aparatu i obiektywu, drugich spodni, śpiwora, moskitiery, lekarstw i mnóstwa "potrzebnych" rzeczy, które albo tygodniami są nieużywane albo można kulić na miejscu za grosze. Im lżejszy plecak tym mniej się męczysz, tym łatwiej dojść na dworzec, poszukać w upale dobrego noclegu, przenieść do tańszego hotelu.

Niemniej dalej duży plecak waży 11 a mniejszy 9 kg. Laptop (i tak wersja lekka) jest potrzebny do pracy, iPada zastąpił iPad mini, Kindle pozwala czytać w słońcu i na plaży oraz mieści 1100 książek. Ciężkiego Canona z profesjonalnym obiektywem zastąpił bezlusterkowiec Fuji X100s.

Masz cztery pary szortów Quicksilver bo w upale zmieniasz je często, jak t-shirty. I bokserki do spania, i spodenki do biegania i inne do kąpieli choć kąpać się i biegać możesz w tych samych. Masz cztery cienkie t-shirty Celio, które bierzesz do Azji od zawsze, i jeden kupiony w Kambodży do spania, i dwie podkoszulki bez rękawów i dwa zwykłe t-shirty wzięte na wszelki wypadek i jeden kupiony na pamiątkę na Sumatrze ale niefajny, ze zbyt gęstej bawełny.

poniedziałek, 10 czerwca 2013

D.

- Poszłyśmy razem kupić buty ale kupiłyśmy jakieś drogie kosmetyki, ile ona wydała na to pieniędzy - emocjonowała się Dżoana - I jakie ma bmw. To moja nowa przyjaciółka, znamy się od niedawna więc masz być dla niej miły i zachowywać przyzwoicie - dodała.

I tak właśnie, dzięki Dżoanie poznałem D., która okazała się bardzo ładną, bystrą i elegancko ubraną dziewczyną po trzydziestce. Siedzieliśmy we trójkę, piliśmy herbatę, żartowaliśmy. Beztroskie popołudnie w galerii handlowej, na zakupach i rozmowach o niczym. Miło spędzony czas.

Przez krótki moment, gdy Dżoana poszła za coś zapłacić zostaliśmy z D. sam na sam i rozmowa przeszła z żartów na poważne tematy. Tylko na moment ale wydawało mi się, że dostrzegłem jakiś smutek, jego cień.

Ale kto by doszukiwał się smutku w atrakcyjnej kobiecie, która ma wszystko - karierę z pierwszej ligi, świetny samochód, eleganckie ubrania, dobre kosmetyki i nowego męża. Jeśli dostrzegasz smutek to jest on na pewno tylko kokieterią, dodatkowym wymiarem, który ma za pogłębić perspektywę.

wtorek, 28 maja 2013

Nie jestem tam, gdzie miałem być

Dziś rano, gdy szedłem na jogę skrajem Ogrodu Krasińskich małe audi z podwarszawską rejestracją prowadzone przez jakąś dziewczynę skręciło z Marszałkowskiej w Świętojerską i wepchnęło się przed dużego opla. Rozdrażniony kierowca opla, zaspany z powodu wczesnej pory i padającego deszczu w ostatnim momencie przyhamował a potem głośno zatrąbił.

Uświadomiłem sobie, że już od dwóch lat nie muszę jechać rano samochodem do pracy, przy padającym deszczu i sfrustrowany denerwować się tym, że inni kierowcy nie okazują mi szacunku, wpychają, tworzą korki. Mogę za to a właściwie chcę wstać wcześnie i spędzić półtorej godziny praktykując jogę. Zamiast tego co muszę robię to co chcę. Ale prawdę mówiąc, wyobrażałem to sobie inaczej.

Wczoraj byłem na czyszczeniu zębów i pani higienistka cały czas mówiła do mnie:

- Proszę rozluźnić mięśnie, proszę tak nie zaciskać szczęki - ponad dwa lata chodzenia na jogę, regularnego biegania, aktywności fizycznej, spędzania zimy w słonecznych miejscach, unikania życiowych stresów a ja ciągle zaciskam zęby u dentysty, spinam mięśnie siedząc na kanapie lub leżąc w łóżku, zgrzytam zębami. Nie mam żadnego powodu aby odczuwać napięcie, nic mi nie zagraża, niczego mi nie brakuje ale ja ciągle nie jestem zrelaksowany. Ciągle za dużo myślę, nawet wtedy gdy staram się aktywnie zrelaksować i ciągle jestem myślami gdzie indziej, w przeszłości lub przyszłości zamiast być w danym miejscu i czasie.

Powiedziałem o tym Rafałowi - mojemu nauczycielowi jogi - a on roześmiał się mówiąc, że stres, który nagromadził się w ciele przez czterdzieści lat nie opuści go wcale tak szybko.

- To ile jeszcze czasu potrzeba? - zapytałem.

- Umrzesz zrelaksowany - roześmiał się Rafał.

sobota, 11 maja 2013

45 lat

Trzy miesiące temu wróciłem z Azji. To były bardzo trudne trzy miesiące - może za jakiś czas opiszę dlaczego. Trudne, bo trzeba było sobie radzić z sytuacjami, które mnie przerosły. I dokonywać niełatwych wyborów. Trudne także dlatego, że nagle uświadomiłem sobie, w jak ułomne są moje emocje i jak bardzo utraciłem swoją tożsamość i kontrolę nad życiem. Nie lubię pisać tak enigmatycznie, więc pozostawię to na razie.

A wczoraj skończyłem nagle 45 lat. To nie były radosne urodziny, byłem sam, mało kto pamiętał - przez podróże i mój tryb życia wiele znajomości i przyjaźni osłabło. Gdy wracałem do Polski trzy miesiące temu liczyłem na to, że do dziś, do dnia urodzin kilka spraw się rozstrzygnie. Owszem, rozstrzygnęły ale nie po mojej myśli. Znowu ogólniki.

W Nowy Rok, w Rattanakiri w Kambodży usiłowałem wytłumaczyć Judith dlaczego nie piję alkoholu, dlaczego podróżuję. I zorientowałem się, że to niemożliwe. Nie umiem wytłumaczyć swojego życia w kilku zdaniach, tak aby miało to sens. Nie umiem opisać tego splotu wydarzeń i decyzji, które doprowadziły mnie tu gdzie jestem. A jeśli nawet próbuję to i tak mam pewność, że nikt poza mną nie rozumie tego co chcę powiedzieć.

Miałem takie życie, jakie miałem i ono uczyniło mnie tym kim jestem. Nie muszę się z tego tłumaczyć.

Ale świadomość, że nikt nie rozumie mnie, mojej historii i tego co czuję to jednocześnie świadomość przerażającej samotności. Nikt nie rozumie w pełni, nikt nie odczuwa empatii i nikt nie jest Ci tak naprawdę bliski.

Przestałem lubić pisanie tego bloga bo przestał być prawdziwy. Całe obszary mojego życia postanowiłem zachować dla siebie. Kłopot w tym, że te obszary są ważne i wpływają na moje emocje i na decyzje, które podejmuję. Gdy pomijam je milczeniem nie umiem wytłumaczyć moich decyzji i zachowań. I w tym pisaniu zaczyna mi czegoś brakować.

Tak naprawdę wcale nie przestałem. Od lat prowadzę kilka dzienników, w których zapisuję fakty i emocje. Kilka zawodowych i jeden lub dwa osobiste. Zamiast postów w blogu zacząłem pisać do szuflady. Ale po jakimś czasie zaczęło mi brakować bloga.

Koniec tego przydługiego i mętnego wstępu, który nic nie wyjaśnia. Zamierzam wrócić do pisania i może wyruszyć w kolejną podróż. Co innego mógłbym zrobić?

* * *

[Music video spoken introduction:]

I was in the winter of my life, and the men I met along the road were my only summer.

At night I fell asleep with visions of myself, dancing and laughing and crying with them.

Three years down the line of being on an endless world tour, and my memories of them were the only things that sustained me, and my only real happy times.

I was a singer - not a very popular one,

I once had a dreams of becoming a beautiful poet, but upon an unfortunate series of events some of those dreams dashed and divided like a million stars in the night sky that I wished on over and over again, sparkling and broken.

But I didn't really mind because I knew that it takes getting everything you ever wanted, and then losing it to know what true freedom is.

When the people I used to know found out what I had been doing, how I'd been living, they asked me why - but there's no use in talking to people who have home.

They have no idea what it's like to seek safety in other people - for home to be wherever you lay your head.

I was always an unusual girl.

My mother told me I had a chameleon soul, no moral compass pointing due north, no fixed personality; just an inner indecisiveness that was as wide and as wavering as the ocean...

And if I said I didn't plan for it to turn out this way I'd be lying...

Because I was born to be the other woman.

I belonged to no one, who belonged to everyone.

Who had nothing, who wanted everything, with a fire for every experience and an obsession for freedom that terrified me to the point that I couldn't even talk about it, and pushed me to a nomadic point of madness that both dazzled and dizzied me.

I've been out on that open road

You can be my full time, daddy

White and gold

Singing blues has been getting old

You can be my full time, baby

Hot or cold

Don't break me down

I've been travelin' too long

I've been trying too hard

With one pretty song

I hear the birds on the summer breeze, I drive fast

I am alone in the night

Been tryin' hard not to get into trouble, but I

I've got a war in my mind

So, I just ride

Just ride, I just ride, I just ride

Dying young and I'm playing hard

That's the way my father made his life an art

Drink all day and we talk 'til dark

That's the way the road dogs do it, ride 'til dark.

Don't leave me now

Don't say good bye

Don't turn around

Leave me high and dry

I hear the birds on the summer breeze, I drive fast

I am alone in the night

Been tryin' hard not to get into trouble, but I

I've got a war in my mind

I just ride

Just ride, I just ride, I just ride

I'm tired of feeling like I'm fucking crazy

I'm tired of driving 'til I see stars in my eyes

It's all I've got to keep myself sane, baby

So I just ride, I just ride

I hear the birds on the summer breeze, I drive fast

I am alone in the night

Been tryin' hard not to get into trouble, but I

I've got a war in my mind

I just ride

Just ride, I just ride, I just ride

[Music video spoken ending:]

Every night I used to pray that I’d find my people, and finally I did on the open road.

We had nothing to lose, nothing to gain, nothing we desired anymore, except to make our lives into a work of art.

Live fast. Die young. Be wild. And have fun.

I believe in the country America used to be.

I believe in the person I want to become.

I believe in the freedom of the open road.

And my motto is the same as ever:

"I believe in the kindness of strangers. And when I’m at war with myself I ride, I just ride."

Who are you?

Are you in touch with all of your darkest fantasies?

Have you created a life for yourself where you can experience them?

I have. I am fucking crazy.

But I am free.

[podkreślenia moje]