środa, 14 marca 2012

Tioman VI - gorączka

Wczoraj wydawało się, że pogoda zaczyna się poprawiać i dziś będzie słoneczny dzień. Tymczasem jest szaro, równomiernie pochmurno i co jakiś czas pada. Po południu zerwał się silny, chłodny wiatr.

Moja infekcja wróciła, już wieczorem czułem się tak sobie. W nocy znowu budziły mnie koszmary, śniło mi się że zgubił się mój pies (nie żyje od czterech lat) albo, że popsuł się iPad (ma się dobrze na razie ale iPhone znów ma martwy wyświetlacz). Było za duszno i gorąco. Byłem zmęczony, więc nie wstałem według budzika tylko posypiałem do wpół do dziesiątej.

Tak czy inaczej nurkowanie ma swoją cenę. Boli trochę głowa, trochę ucho, raz mi ciepło a raz zimno i czuję się słabo. Mam chyba gorączkę. A przecież uważałem wczoraj aby się nie przeziębić, przebierałem w suche ubranie zaraz po nurkowaniu, nie było mi zimno w kombinezonie. W jakiś tajemniczy sposób moje ucho nie znosi przebywania pod wodą i tak reaguje. Ciągnie się to za mną od Koh Tao, już piąty tydzień.

Badania w KL nie wykazały infekcji, lekarka kazała brać panadol i odpocząć. Biorę więc chiński panadol w dużych dawkach a nic innego nie mam. Zresztą na wyspie nie ma lekarza. Musi mi samo przejść i wolałbym aby przeszło na dobre.

Tak więc z powodu samopoczucia i pogody nie jest to zbyt aktywny dzień. Trochę czytam, trochę drzemię, trochę siedzę na tarasie. To samo robią wszyscy - starsi Amerykanie z wnukami po prawej, brytyjsko- japońska para po lewej oraz Dasza i Sasza.

Zapomniałem napisać, że przedwczoraj zobaczyłem Daszę i Saszę, dwie Rosjanki które poznaliśmy w Cameron Hills i które przejechały przez Syberię, Chiny, Wietnam, Tajlandię aż tutaj. Z wielu wysp wybrały akurat Tioman a z plaż na Tioman akurat Air Batang i teraz mieszkają dwa domki dalej. Mały świat. W każdy razie Sasza też jest przeziębiona i siedzą na werandzie czytając.

Cała ta atmosfera - nieustanny deszcz, tropiki, wiatr - przypomina mi jakoś sceny pokazujące dysfunkcjonalny dom bohaterki Kochanka. Człowiek i jego nastrój jest tu zakładnikiem pogody i deszczu. Inna sprawa, że nie ma na co narzekać - rano powietrze miało idealną temperaturę - nie za zimno, nie za gorąco a morze było przyjemnie rześkie ale nie zimne. Teraz z powodu wiatru i deszczu jest trochę chłodniej.