poniedziałek, 20 lutego 2012

Smutek tropików

Wylogowaliśmy się w południe z hotelu i leżąc leniwie w barze z widokiem na zatokę czekamy na nocny prom do Surat Thani. Stamtąd jedziemy na południe do Songhli, Satun i dalej do Malezji - na Langkawi i do Penangu. I jak będzie fajnie to nie przelecimy do Wietnamu tylko zostaniemy w Malezji, przynajmniej ja, bo i tak mam za miesiąc samolot z Singapuru a nie chce mi się zwiedzać dwóch krajów po dwa tygodnie każdy.

Remek dołączył do mnie na Koh Tao. Dotarł z Rangunu z przygodami bo nie wysiadł w Chumphon tylko pojechał dalej a potem omyłkowo trafił na inną wyspę. Ale w końcu dotarł na miejsce przedwczoraj.

Miałem być na Koh Tao kilka dni a zostałem dwa tygodnie. Bardzo dobry czas. Joga, nurkowanie, słońce, ciepłe wieczory w barze z shishą, fajni ludzie dookoła. Prawdziwe wakacje w tropikach. I przyjemna świadomość, że to nie koniec podróży, że jeszcze tyle zobaczę.

Ale dziś czuję się kiepsko i fizycznie i psychicznie. Po przerwie zanurkowałem cztery razy (świetne nurkowania) i ucho znów mi się zatkało. Słabo się czuję, mam trochę gorączkę, tym razem dostałem od lekarki antybiotyk. No i nie dokończyłem kursu Advanced, zabrakło mi ostatniego, nocnego nurkowania.

Jest gorąco i bardzo wilgotno, przez dwa dni chodziły burze, dziś też słońce chowa się za chmurami. Ten upał i wilgoć obezwaładniają - nic mi się nie chce robić. Nawet pisać ani czytać mi się nie chce. Zmuszam się trochę.

Na początku ubiegłego tygodnia, gdy miałem przerwę w nurkowaniu popadłem w depresję. Upał, dużo czasu, nic do roboty. Bary i ludzie mnie drażnili. Poszedłem na jogę i też mi nic się nie udawało, pomyślałem że powinienem dać sobie spokój. Brakowało mi zajęcia, jakiejś akcji. Byłem w raju, na idealnych wakacjach i przez półtora dnia nie potrafiłem znaleźć sobie miejsca.

Ale powoli kupiłem ciekawe książki na Amazonie, znalazłem sobie towarzystwo, zacząłem powtarzać hiszpański, poszedłem na kolejne zajęcia jogi. I nuda i depresja przeszły. A potem znów zacząłem nurkować.

Pomyślałem sobie, że jeśli nie potrafię być zadowolony będąc tutaj, po dwóch miesiącach wakacji to chyba nigdzie indziej nie będę czuł się dobrze. W każdym razie to był kiepski moment, najgorszy w tej całej podróży. Ale to tylko jeden dzień, reszta czasu upłynęła przyjemnie.

Dwa tygodnie w jednym miejscu i czas ruszyć dalej. Przynajmniej coś się będzie działo.